poniedziałek, 18 lipca 2011

CODZIENNIE...


…około czwartej trzydzieści budzą mnie hałasy pierwszych przejeżdżających pod moim blokiem tramwajów. Do siódmej dosypiam niespokojnie, budząc się jeszcze kilkakrotnie. Przede mną stresujący tydzień i ważne piątkowe spotkanie, co do którego są wielkie oczekiwania, że zostanie zakończone sukcesem. Cztery dni napięcia i długo oczekiwany urlop, który spożytkuję na doszlifowywaniu umowy. Pełnia szczęścia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz