niedziela, 15 września 2013

JAK WIDZĘ...


...jak trzydziestotrzyletni stary facet traktowany jest jak małe dziecko, to patrzę na wszystko bez słowa z politowaniem. Ale jak jeszcze do tego słyszę, że mogłabym wcześniej wstać i śniadanie dla niego zrobić - bo ja pierdolę rączki ma chyba chore i chlebka nie pokroi - to mnie wkurw zalewa i na końcu języka mam to, co o tym sądzę. W niczym by to nie pomogło, więc żeby uniknąć zdarzenia, resztę urlopu spędzam u rodziców.

poniedziałek, 9 września 2013

MAM URLOP...


...który spędzam w domu. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że tymczasowo - do momentu odebrania mieszkania, co nastąpi za jakieś cztery miesiące - mieszkamy u przed-teściowej. Oznacza to, że fizycznie spędzam z nią moje długo wyczekiwane dwa tygodnie wolnego. Wolnego w cudzysłowie, bo dla niektórych nie do pomyślenia jest spędzanie całego dnia w łóżku na nic nierobieniu. To raz. Dwa, dostałam dziś pouczenie, że powinnam - tu cytat - "coś dla niego robić". I już nie dosłownie "bo on potrzebuje zjeść porządny obiad i nie może się ciągle żywić na mieście". Biedny synuś! Marny los go czeka!