...tygodni przed-narzeczony siedzi do rana - dosłownie - do rana, nad kolejnym projektem, którego końca nie widać. Gdy ja o siódmej rano idę otępiała do łazienki opróżnić pęcherz i ochlapać wodą twarz, on kładzie się do łóżka. Uaktywnia to moje wewnętrzne wibracje. W trosce o jakość życia, krzyczę - STOP!
wtorek, 29 listopada 2011
poniedziałek, 28 listopada 2011
JESTEM...
...zblazowanym i niedołężnym przedstawicielem pokolenia Y. Zadając sobie pytanie, w jakim kierunku chcę się rozwijać, odnajduję tylko jedną odpowiedź. W żadnym. Wygram w totka i będę pierdzieć od rana do wieczora w stołek! O! I abstrahując, jestem z facetem, który jest niezdecydowany, boi się ryzyka i najpewniej do czterdziestki będzie trzymał się mamusinej spódnicy. Miłość jest ślepa.
tags:
depresja,
przed-narzeczony,
przygnębienie,
refleksja
niedziela, 27 listopada 2011
BYŁAM NA...
...zakupach i nabyłam kilka fajnych rzeczy, co zdecydowanie wpłynęło pozytywnie na mój nastrój. Dobre jedzenie i kino też pewnie miało w tym swój mały udział. Zaliczyliśmy również z przed-narzeczonym ludyczne obejście po mym konglomeracie robotniczym. Jest nieźle. Denerwują tylko te melodyjki świąteczne zewsząd dobiegające.
piątek, 25 listopada 2011
DZIEŃ ZACZĘŁAM...
...od poczucia upokorzenia i nieakceptacji. Wyć mi się chciało od samego rana, co przełożyło się na zupełny brak efektywności. Nie zrobiłam nic ze stosu pilnych spraw na już. Męczy mnie takie trwanie. Nie czuję się szczęśliwa.
niedziela, 20 listopada 2011
SOBOTA...
...upłynęła, jak można było przypuszczać, pod znakiem emeryckich pogadanek przy suto zastawionym stole. Dobrze, że dali wino. Po kilku głębszych dało się przetrwać. Niedzielę zamierzam przewegetować.
czwartek, 17 listopada 2011
ZNOWU...
...dopada mnie przytłaczające poczucie braku kontroli nad własnym życiem. Cały dzień siedzę w pracy i wmawiając sobie, że to moja pasja, próbuję wykrzesać z siebie entuzjazm i pozytywną energię. Wieczorem wracam do pustego mieszkania, bo przed-narzeczony do późna siedzi u mamy, a gdy przyjeżdża ja tracę siły i chęci, by nawet w kilku słowach zdać relację z tego, co się wydarzyło. O dzieleniu się głębszymi przemyśleniami już nie wspomnę. Zasypiam też sama, bo do rana siedzi przy komputerze. A weekend ponownie za mnie zaplanowano. W emeryckim towarzystwie go spędzę. Pełnia szczęścia!
niedziela, 13 listopada 2011
ZROBIŁAM...
...ciasto. Taki przekładaniec składników, żadne tam pieczenie. Nie najgorsze to wyszło, ale jak sobie pomyślę, że do masy dodałam całą kostkę masła, to mi się jeść odechciewa. Fe!
sobota, 12 listopada 2011
CAŁE...
...wieki spędziłam w samochodzie z szefem i koleżanką, przeciskając się przez podmiejskie korki z zamysłem dojazdu na ślub. Załapaliśmy się na życzenia. W samą porę.
poniedziałek, 7 listopada 2011
ZERWAŁYŚMY SIĘ...
...z drugiej połowy konferencji i przez moment poczułam powiew studenckiej wolności. Zamiast prelekcji ekspertów, wybrałyśmy integrację zespołową przy dobrym jedzeniu i aromatycznej herbacie. Kiedyś byłby to żurek z kiełbasą i piwem, a zamiast smętnego ględzenia o korporacyjnych zawiłościach, filozoficzne rozmowy o istocie istnienia. Starzeję się.
tags:
food,
knajpy,
korporacja,
refleksja,
work
wtorek, 1 listopada 2011
EMOCJONUJĄCY...
...dzień dzisiaj. By zachować stabilny wizerunek własnej osoby, ukrywam pojawiające się we mnie uczucie złości. Taka ma uroda najwyraźniej, że z różnoraką częstotliwością dopada mnie albo przygnębienie albo wkurwienie na cały świat. Wewnątrz analizuję, skąd takie emocje. Dla dobra wszystkich byłoby, gdybym marzyła o małżeństwie, dziecku i pogłębianiu wiedzy kulinarnej, ciesząc się codziennym prostym życiem.
tags:
life,
przygnębienie,
złość
Subskrybuj:
Posty (Atom)