niedziela, 11 września 2011

KAŻDY PAMIĘTA...


...tamten dzień. Ja siedziałam na lekcji polskiego w klasie maturalnej, chłonąc każde słowo, wierząc że ten rok jest kluczowy w otworzeniu mi drzwi do wymarzonych studiów. Wrzesień. Rocznica wybuchu II wojny światowej. Westerplatte, brzózka na ruinach i ludzie przelewający krew za wolną Polskę. Wielkie tematy, doniosły nastrój. Omawialiśmy właśnie 'Alarm' Słonimskiego, gdy zawyły syreny. Pomyślałam, że to dziwny zbieg okoliczności i jeszcze bardziej chłonęłam wzniosłość historii. Po otworzeniu drzwi domu, usłyszałam jak tata mówi do mamy 'to nie wypadek, tylko atak terrorystyczny'. Przez następne tygodnie wlepialiśmy wzrok w TVN24. To było wejście! Emocje ucichły, a my myśleliśmy, że mamy temat maturalny. A później wojna, teorie spiskowe i kolejne tragedie ludzkie. Wyrzuty sumienia i poczucie winy, bo wtedy, tamtego dnia, w płonących wieżach, podjęło się decyzję o ucieczce i ratowaniu swojego życia, wiedząc że gdzieś tam obok jest ktoś, kto potrzebuje naszej pomocy. Koszmar.

2 komentarze:

  1. Pamiętamy...ja właśnie wówczas kołysałam małą na rękach miała 6 miesięcy, oglądałam w tym momęcie tv,i od razu za telefon do męża i do siostry w stanach...,wielka tragedia...,żal, złośc!

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama to pamiętam... miałam wtedy dokładnie 8 lat (byłam dzieckiem ale pamiętam) teraz dopiero rozumiem co to oznaczało... straszne...

    W końcu zebrałam się coś napisać :) Czytam choć nie zawsze piszę ; )

    OdpowiedzUsuń