czwartek, 20 października 2011

CZEKAJĄC...


...na właściciela mieszkania, który miał wymienić kolanko w cieknącym kibelku, przysnęłam. Obudził mnie telefon. Odebrałam w półśnie i wierząc, że rozmawiam z właścicielką zdałam pokrótce relację z aktualnego stanu przecieku, jak również zapewniłam o swojej obecności w domu i zadeklarowałam gotowość do przeprowadzenia naprawy w każdej chwili. Dopiero po kilku minutach dotarło do mnie, że rozmawiam z kontrahentem pracodawcy, który zapraszał mnie na konferencję. What the fuck!

1 komentarz: