sobota, 8 stycznia 2011

PORANEK PRZYWITAŁ...


...mnie wielką opryszczką. To już druga w przeciągu miesiąca. Jeszcze poprzednia dobrze mi się  nie zagoiła, a tu kolejne gówno na następne dwa tygodnie. Nie pozostaje mi nic innego, jak pocieszać się, że normę półroczną mam już za sobą. Nie oszczędzam się ostatnio. Ale warto. Wczorajszy wieczór fenomenalny. Mon Balzac. Świetne koktajle, klasyczne shoty, przepyszne jedzenie, super muzyka, fajni ludzie dookoła. Zaliczyliśmy tam też dzisiejsze śniadanie. Naprawdę warto. A później - Sopot. Nice!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz