wtorek, 25 stycznia 2011

JA PIERDZIELĘ...


…co za dzień! O 17:00 dzwonię, by potwierdzić dla formalności, że wszystko gra i buczy, a tu się okazuje, że chaos i zamęt dookoła. Ulubienica ma sprawę spieprzyła, a na koniec postawę roszczeniową przyjęła, kota ogonem odwróciła i od niekoleżeńskich wyzwała. A to zdzira! Będzie przepraszać jeszcze!

3 komentarze:

  1. i trzymakj tak. nie wolno dac sobie na glowe wejsc....szkoda fryzury. wydrap oczy jak bedzie trzeba

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałam coś mądrego odpisać... Ale nie jestem w stanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. to i tak było mądre :) czyli jeszcze tak źle z tobą nie jest :D

    OdpowiedzUsuń