wtorek, 12 kwietnia 2011

BEZMYŚLNYCH...


...posunięć ciąg dalszy. Tym razem przed-narzeczony wysłał do znajomego wizytówkę z moim numerem telefonu oraz - co wyjątkowo niepożądane - z adresem mojego drugiego bloga. W południe, pół godziny po wysłaniu, przeczytałam mrożącego krew w żyłach maila, że mam jak najszybciej zablokować do bloga dostęp. Wyobraźnia natychmiast podsunęła mi dziesiątki możliwych scenariuszy. Z walącym sercem rozejrzałam się po open space'ie w poszukiwaniu szyderczych spojrzeń, zastanawiając się, kto z moich korporacyjnych kolegów i koleżanek zdążył się już zapoznać z jego treścią. Na strachu się skończyło. Wydaje się, że nic złego się nie stało, a kolega najpewniej w ogóle nie zwrócił na adres uwagi. Blog jest jednak zablokowany i takim już pozostanie. Taki oficjalny koniec. Pozostaje odrobina żalu. Ponad cztery lata wirtualnego życia. Choć może to dobry pretekst, by wyszperać z pamięci strzępy wspomnień i dokończyć w ukryciu historię... historię znajomości.

3 komentarze:

  1. chętnie Cię czytam:),szkoda że zamknęłaś drugiego bloga :( pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może to i lepiej :)
    Ważne, że na strachu się skończyło :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń