środa, 6 kwietnia 2011

CZY JA...


...naprawdę pisałam, że przez dwie godziny po pracy mam jeszcze względną energię, którą jestem w stanie spożytkować na coś pożytecznego?! Dowcip taki! Może dotyczy to poniedziałku, wtorku ostatecznie, gdy zużywam zapasy nagromadzone podczas leniwego weekendu. W środy nie ma już czego zużywać i sytuacja diametralnie się zmienia. Dziś w tramwaju poczułam zew przetrwania i rzuciłam się na jedyne wolne miejsce razem z moherową babą. Przegrałam. Wiadomo. Na tequillę czuję chęć. Mrrr!

3 komentarze:

  1. Witam : ))
    Zaglądam ostatnio do Ciebie coraz częściej i podoba mi się jak piszesz :)
    Będę na pewno nadal zaglądała :)
    Zapisuje do siebie...
    Zapraszam również w swoje skromne progi :


    Pozdrawiam : ***

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj.....dobrniemy jakoś do piątku co?...a w weekend to wiadomo :)... szalej dusza piekła nie ma!!!:)Ja dziś zryta na maxa , mega wkurwiona ,byłam u dentysty.., powiem krótko ,chyba muszę kredyt na zęby brać,starość nie radość,sypię się! a pogadam sobie z tobą ,do mnie mało kto zagląda hihih.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani N. - dziękuję, wpadnę z rewizytą.

    Agulka - jeszcze tylko jeden dzień i przerwa! O wydawaniu majątku na zęby mówić mi nie musisz... Sama to przerabiam i jeszcze półtora roku przede mną! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń