środa, 20 kwietnia 2011

OSIEM...


...godzin spędziłam na szkoleniu, a po nim, gdy większość kończyła już pracę, ja włączałam komputer, by choć częściowo odkopać się z maili, które zdążyły zasypać moją skrzynkę w ciągu całego dnia. Po wyjściu, nie wiedzieć czemu, wsiadłam w tramwaj o nic nie mówiącym mi numerze, który wywiózł mnie w nieznane mi dotąd rejony. Ze zmęczenia nawet nie zaklęłam.

2 komentarze: