czwartek, 28 lipca 2011

OBCY...


...mężczyzna porwał mnie z ławki. W sensie dosłownym. Podszedł, wziął na ręce i niósł na swój motocykl. Całkiem surrealistyczne przeżycie. Poza tym prawie trzy godziny spędziłam płacząc na brudnej, śmierdzącej klatce w betonowym molochu, wzbudzając litość przechodzących co i rusz sąsiadów. Mam też nowy kolor włosów. Ciemny i bury, niczym nasza letnia, kurwa, pogoda. Robota spowolniła. Urlop. Ja pierdolę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz