czwartek, 18 sierpnia 2011

GODZINĘ...


...wlekłam się w przegrzanym tramwaju na drugi koniec miasta do laboratorium dentystycznego, by usłyszeć, że nie wpisano mojej wizyty do kalendarza, w związku z czym lekarka o niej nie wiedziała i na miejsce o wyznaczonym czasie nie dotarła. Do pracy dojechałam w samo południe i zostałam do wieczora, by w pocie czoła odpracować bezproduktywny czas. Życie. Odsłona druga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz