niedziela, 21 sierpnia 2011

BYLIŚMY...


...na ślubie u przyjaciół przed-narzeczonego. Podczas kazania ksiądz puścił wodzę wyobraźni i zamiast o miłości nowożeńców, rozwodził się na tematy nijak łączące się z charakterem ceremonii. Parskałam stłumionym śmiechem do łez. Zabawne doświadczenie. Lata przygotowań, nerwów, stresu, pieniędzy, a później kilka godzin - ślub, wesele - i po wszystkim. Na nową drogę życia pozostają wspomnienia, zdjęcia i nagrany materiał video.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz