piątek, 28 stycznia 2011

KURIER NAWALIŁ...


…albo gość od towaru i nie dostałam koszulek, które były istotnym elementem mojego przebrania karnawałowego. Fuck! Aby uratować sytuację, będę musiała napocić się przy jakichś rękodzielniczych kreacjach. Zapowiada się nieciekawie i najpewniej nerwowo. Nie mam cierpliwości do takich zajęć. Krzty pasji w tym i wielu pokrewnych tematach też trudno się doszukać, toteż zapewne po pierwszej nieudanej próbie zacznę rzucać kurwami i skończy się na tym, że i tak wszystko kupię. Liczę jednak na to, że pójdzie szybko, sprawnie i bezboleśnie. I że zamiast spędzać weekend jęcząc nad igłą i nitką, będę mogła skupić się na bardziej przyjemnych sprawach. Piątek! Let’s get something to drink!

3 komentarze:

  1. tez mam chęć spoić swe ciało czymś alkoholowym ale nikt mi nic nie chce zrobić :( skonczy się na kawie

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmm... tak! Kawę też pijam namiętnie. A to wcale nie taki zły pomysł, bo po jednym, już prawie śpię. Takie piątkowe szaleństwo! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. to widze, że tak potrafisz szalec jak ja. aż czasem wstyd do ludzi iśc, bo wypije kilka łyków piwa czy wina i juz mi głowa leci jak pijanej kaczce, za wódkę nawet się nie łapię bo szybko przybiłabym gwoździa :)

    OdpowiedzUsuń