sobota, 5 lutego 2011

JEM, ŚPIĘ...


…piję, czytam. Nie palę. Rano skończyły mi się fajki, a ponieważ nie chce mi się lecieć do monopolowego za rogiem - thanks God it’s there! - to biorę męki detoksu nikotynowego na klatę. Idzie gładko. Pewnie dlatego, że sobota i żadnych wkurwogennych czynników na horyzoncie. Czekamy na pizzę. Spuszczam głowę, gdy przechodzę koło lustra, bo mam wrażenie, że moja dupa przybiera monstrualne rozmiary. Trzeba pomyśleć poważnie o diecie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz