piątek, 11 lutego 2011

W ROBOCIE...


...piekło! Przez to tempo i stres umrę przed emeryturą nie doczekawszy wnuków i domu z ogródkiem! Dla odreagowania porzucałam trochę kurwami, w umiarkowanym stopniu raczej, ale przed-narzeczony patrzył na mnie z wystraszoną miną jak na rozhisteryzowaną psycholkę. Przestałam. Różnicą temperamentów chcę to tłumaczyć. Mam iPhone’a i whiskey z colą.

2 komentarze:

  1. Ja raczyłam się dziś Dębowym mocnym ...a co!:),nie wiele do szczęścia potrzebuje....:)

    OdpowiedzUsuń