...restauracja. Jedzenie. Dużo jedzenia. Nachosy, fajitas, tortille. Picie. Dużo picia. Truskawkowa margarita. Jedna, druga, trzecia. Tequilla. Jedna, druga, trzecia... Muzyka na żywo. Śpiewy latynoskich gringo. Półnagie tancerki kołyszące biodrami w rytm salsy i flamenco. Wyborowy wieczór. Poranek przywitał mnie rozdzierającym bólem głowy i odruchami wymiotnymi z sukcesem zakończonymi gwałtownymi wyrzutami wszelkiej na pół strawionej treści żołądkowej z dnia poprzedniego. It was worth it though.
Ważne, że była dobra zabawa... a kac niestety skutek...
OdpowiedzUsuńA to mnie zaskoczyłaś weekendowym wpisem..,szalejesz kofana...szalejesz...:)
OdpowiedzUsuń